Title/Tytuł: Toy Robot
Author/Autor: TenTen_Oppa/TenTenJjang
Consent for translation/Zgoda na tłumaczenie: Udzielona, dopóki piszę creditsy :3
Link to oryginal/Link do oryginału: Toy Robot
Genre/Gatunek: Romans, EU, supernatural
Rank/Ranga: M/16+
Tego ranka siedziałem na podłodze i czekałem, aż wstanie.
Zakładałem, że to Zelo, bo po pierwsze jego blond włosy wróciły na miejsce, a
po drugie tylko Zelo lubił odpoczywać w kącie schowka. Spał spokojnie, a ja tak
bardzo chciałem go obudzić tylko po to, aby mieć go znowu przy sobie i upewnić
się, że wszystko z nim w porządku. Ostatecznie nie mogłem przekonać siebie, aby
wybudzić go z drzemki. Był zbyt słodki.
Nie wiem, co się później stało, ale wyglądało na to, że zasnąłem. Ktoś gładził moje włosy; powoli otworzyłem oczy. Poczułem coś ciepłego w swoich ramionach, a znajomy zapach dotarł do mojego nosa. Drgnąłem odrobinę, ale odkryłem, że nie mogę się ruszać, bo coś znajduje się na mojej klatce piersiowej. Poczułem także parę ramion owiniętych wokół mojej talii. Po czym miękkie włosy połaskotały moją twarz. W końcu otworzyłem szerzej oczy i zobaczyłem go. Mój mały robot siedział na mojej klatce piersiowej przytulając się do mnie. To było inne... i całkiem miłe. W tym momencie wyobraziłem sobie, że to Zelo, który wrócił. Lub Jello. Jello lubił przytulanie. Jego alternatywa? Nie bardzo.
- Zelo? – zapytałem z nadzieją, że usłyszę głos, a nie ciszę.
Cisza.
- Jello? – spróbowałem ponownie.
Byłem bliski obłędu. Który to z nich? Jello? Zelo? Na szczęście spojrzał w górę i odpowiedział.
- Po co wymawiasz jego imię?
Nie wiem, co się stało, ale poderwałem się i objąłem go ramionami.
- Zelo! Wróciłeś!
Spodziewałem się, że mnie odepchnie, ale tego nie zrobił. Przyciągnął mnie bliżej, a ja się uśmiechnąłem.
- Martwiłem się o ciebie!
Spojrzał na mnie.
- Ty... ty się martwiłeś?
- Oczywiście. – rozczochrałem jego włosy – Zwłaszcza, że gdy ostatnio rozmawialiśmy byłeś smutny.
- Już mi lepiej. – zapewnił mnie – Dziękuję za to, że martwiłeś się o mnie.
- Oczywiście. Jesteś pewien, że wszystko w porządku? Nie jesteś ranny czy coś, prawda?
Pokręcił głową.
- Po prawdzie już się ustabilizowałem. – usiadł prosto – Niedługo odchodzę.
Otworzyłem szerzej oczy. Odchodzi? On odchodzi? Oczywiście wiedziałem, że ten dzień nadejdzie, ale myślałem, że to będzie około dwóch czy trzech miesięcy odkąd zamieszkał ze mną. Jego obecność jest czymś, do czego się przyzwyczaiłem. Nigdy nie przypuszczałem, że odejdzie tak szybko.
- Co... co masz na myśli? – zapytałem.
A on zrobił coś, czego nie robił nigdy wcześniej. Uśmiechnął się. Nie jednym z tych szybkich, jednosekundowych uśmiechów, którymi zwykle mnie raczył. Uśmiechnął się szeroko jednym, pełnym emocji uśmiechem po czym pogładził moją twarz.
- Mój system się ustabilizował, niedługo odejdę.
To musiał być sen. Nie było mowy, żeby Zelo siedział na mojej klatce piersiowej tak, jak teraz, uśmiechał się do mnie i mówił, że odchodzi. Pokręciłem głową próbując uwierzyć, że to się działo naprawdę i jeśli to nie było wystarczająco dużo dla mnie, to zrobił coś, co zupełnie przeważyło szalę absurdalności. Zmienił swój kształt siedząc na mnie.
W dziewczynę.
Najgorszą rzeczą było to, że nie ważne, jak wiele razy to robił, to wciąż było dla mnie dziwne. On lub ona pochyliła się i dotknęłą moich ust. Tak wiele rzeczy przewinęło się przez moje myśli, że oszalałbym, gdyby to trwało sekundę dłużej. Ponieważ żaden człowiek nie może sobie poradzić z rzeczami takimi jak te. Dziewczyna-Zelo całowała mnie i tak bardzo, jak próbowałem się odsunąć, to wciąż było niemożliwe. On lub ona po tym wypuściła mnie i przemieniła się z powrotem.
- Myślałeś, że nie wiem czym jest rozmnażanie. Okłamałeś mnie.
- Zelo.
- Kocham cię, człowieku... wygląda na to, że złapałem uczucia.
Okej... naprawdę nie wiedziałem, co się stało.
Nie wiem, co się później stało, ale wyglądało na to, że zasnąłem. Ktoś gładził moje włosy; powoli otworzyłem oczy. Poczułem coś ciepłego w swoich ramionach, a znajomy zapach dotarł do mojego nosa. Drgnąłem odrobinę, ale odkryłem, że nie mogę się ruszać, bo coś znajduje się na mojej klatce piersiowej. Poczułem także parę ramion owiniętych wokół mojej talii. Po czym miękkie włosy połaskotały moją twarz. W końcu otworzyłem szerzej oczy i zobaczyłem go. Mój mały robot siedział na mojej klatce piersiowej przytulając się do mnie. To było inne... i całkiem miłe. W tym momencie wyobraziłem sobie, że to Zelo, który wrócił. Lub Jello. Jello lubił przytulanie. Jego alternatywa? Nie bardzo.
- Zelo? – zapytałem z nadzieją, że usłyszę głos, a nie ciszę.
Cisza.
- Jello? – spróbowałem ponownie.
Byłem bliski obłędu. Który to z nich? Jello? Zelo? Na szczęście spojrzał w górę i odpowiedział.
- Po co wymawiasz jego imię?
Nie wiem, co się stało, ale poderwałem się i objąłem go ramionami.
- Zelo! Wróciłeś!
Spodziewałem się, że mnie odepchnie, ale tego nie zrobił. Przyciągnął mnie bliżej, a ja się uśmiechnąłem.
- Martwiłem się o ciebie!
Spojrzał na mnie.
- Ty... ty się martwiłeś?
- Oczywiście. – rozczochrałem jego włosy – Zwłaszcza, że gdy ostatnio rozmawialiśmy byłeś smutny.
- Już mi lepiej. – zapewnił mnie – Dziękuję za to, że martwiłeś się o mnie.
- Oczywiście. Jesteś pewien, że wszystko w porządku? Nie jesteś ranny czy coś, prawda?
Pokręcił głową.
- Po prawdzie już się ustabilizowałem. – usiadł prosto – Niedługo odchodzę.
Otworzyłem szerzej oczy. Odchodzi? On odchodzi? Oczywiście wiedziałem, że ten dzień nadejdzie, ale myślałem, że to będzie około dwóch czy trzech miesięcy odkąd zamieszkał ze mną. Jego obecność jest czymś, do czego się przyzwyczaiłem. Nigdy nie przypuszczałem, że odejdzie tak szybko.
- Co... co masz na myśli? – zapytałem.
A on zrobił coś, czego nie robił nigdy wcześniej. Uśmiechnął się. Nie jednym z tych szybkich, jednosekundowych uśmiechów, którymi zwykle mnie raczył. Uśmiechnął się szeroko jednym, pełnym emocji uśmiechem po czym pogładził moją twarz.
- Mój system się ustabilizował, niedługo odejdę.
To musiał być sen. Nie było mowy, żeby Zelo siedział na mojej klatce piersiowej tak, jak teraz, uśmiechał się do mnie i mówił, że odchodzi. Pokręciłem głową próbując uwierzyć, że to się działo naprawdę i jeśli to nie było wystarczająco dużo dla mnie, to zrobił coś, co zupełnie przeważyło szalę absurdalności. Zmienił swój kształt siedząc na mnie.
W dziewczynę.
Najgorszą rzeczą było to, że nie ważne, jak wiele razy to robił, to wciąż było dla mnie dziwne. On lub ona pochyliła się i dotknęłą moich ust. Tak wiele rzeczy przewinęło się przez moje myśli, że oszalałbym, gdyby to trwało sekundę dłużej. Ponieważ żaden człowiek nie może sobie poradzić z rzeczami takimi jak te. Dziewczyna-Zelo całowała mnie i tak bardzo, jak próbowałem się odsunąć, to wciąż było niemożliwe. On lub ona po tym wypuściła mnie i przemieniła się z powrotem.
- Myślałeś, że nie wiem czym jest rozmnażanie. Okłamałeś mnie.
- Zelo.
- Kocham cię, człowieku... wygląda na to, że złapałem uczucia.
Okej... naprawdę nie wiedziałem, co się stało.
Dobry Boże, niech ktoś mnie uratuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz