poniedziałek, 31 grudnia 2012

[TR] 7. Więcej historii


Title/Tytuł: Toy Robot
Author/Autor: TenTen_Oppa/TenTenJjang
Consent for translation/Zgoda na tłumaczenie: Udzielona, dopóki piszę creditsy :3
Link to oryginal/Link do oryginału: Toy Robot
Genre/Gatunek: Romans, EU, supernatural
Rank/Ranga: M/16+

JoonHong jest... denerwujący.

Będę przez to potępiony. To dziecko jest wkurzające w porównaniu do innych. Jest gadatliwe, daleko mu do cichego i wykopał mnie z mojego własnego pokoju...

W porównaniu do Jello i Zelo jest też trochę kobiecy... Marudzi. Dużo. To prawie jak mieć kobietę w domu. Gotuje, sprząta, mówi dużo o swoim dniu i stale beszta mnie za bycie brudnym.

W moim własnym domu...

Stawał się bardziej nieznośny z każdą sekundą i podczas gdy wracając do domu, doceniałem każdego dnia jego gotowanie, sprzątanie domu, pranie ubrań, po prostu nie mogłem... Fakt, że był w tym samym ciele, co Zelo, frustrował mnie.

Za każdym razem, kiedy widziałem Zelo, czułem się szczęśliwy, ale to dlatego, że lubiłem go za to... kim był. JoonHong był zupełnie inny.

Nie jest taki zły, ale strasznie dokuczliwy.

Przyglądałem się mu, kiedy jadł, wciąż próbując przyzwyczaić się do tych różowych włosów. Po tym jak się pojawił, wielki tatuaż Zelo zniknął z jego pleców - pamiętałem, jak mówił mi o tym, że znika wraz z nim. Minął już tydzień i nie mogłem przestać martwić się.

Czy z Zelo było wszystko ok?

Nie czuł się dobrze, kiedy ostatni raz rozmawialiśmy, a kiedy JoonHong powiedział mi, że jest jedynie tymczasowy, sądziłem, że tylko na dwa-trzy dni. Jednak dni wciąż mijały, ja wciąż widziałem różowowłosego robota i nie mogłem się powstrzymać od martwienia się. Przez to szalałem jeszcze bardziej, ponieważ nie mogłem znaleźć choć małego kawałka tego małego robota, który pojawił się w moim życiu.

JoonHong, w przeciwieństwie do innych, był całkiem ludzki. Był tego bardzo świadomy i to trochę dziwne mieć go wokół. Jedynym powodem, dla którego jeszcze nie wykopałem jego małego, marudzącego tyłka z mojego domu, było to, że miał twarz i głos Zelo.

Ale kiedy czekałem na jego powrót, wykorzystałem ten czas, by wypytać JoonHonga o parę rzeczy, których Zelo nie chciał mi powiedzieć, jak na przykład cała jego przeszłość. Więc kiedy jedliśmy obiad, opowiedział mi wszystko.

- Agent Zelo... jest... um, cóż, powiedzmy, że dość skomplikowany - zaczął, żując swoje jedzenie. - Żebyś zrozumiał, skąd jest, musiałbym opowiedzieć ci całą historię.

- Dawaj.

- W porządku, jeśli chcesz wiedzieć... - wstał i podszedł do lodówki, łapiąc butelkę wody, po czym wrócił. - Historia Zelo zaczyna się, jeszcze nim w ogóle został poczęty. Jak wiesz, nasza planeta prowadzi obecnie wojnę z inną.

- Oh... - uniosłem brew. - Zelo nigdy wcześniej mi o tym nie wspominał.

- Nie jest zbyt rozmownym dzieckiem - JoonHong wstrząsnął ramionami. - W każdym razie, pochodzimy z planety Hades.

- Czekaj, Hades? Jak grecki bóg, Hades? - potaknął.

- Wszystkie androidy są żołnierzami bogów, a wszystkie z naszej planety są żołnierzami Hadesa. Obecnie Hades toczy wojnę ze swoim bratem, Zeusem, co dzieje się już od wieków i dokładnie nie wiem, czy znasz się na greckich bogach, ale Zeus jest najsilniejszym z nich.

- Słyszałem...

- W każdym wypadku, to wszystko się działo jeszcze przede mną, ale Hades zawsze był zazdrosny, więc wszczął wojnę i od tamtego czasu ciągnie się do dziś. Ale tak jak powiedziałem, Zeus jest silniejszy, więc oczywiście nasza planeta przegrywa z jego. Tak było, dopóki nie pojawił się pomysł idealnej broni...

- I wtedy pojawił się Zelo...

- Zajęło im lata, by stworzyć perfekcyjnego androida, ale wreszcie pojawił się Zelo. On różni się od wszystkich innych androidów o wielu poziomach. Został stworzony jako "dziecko" jak u ludzi, dlatego będzie zdolny opanować wszystkie swoje umiejętności, gdy wystarczająco podrośnie.

- Od początku był bronią.

- Racja. Od czasu kiedy miał sześć czy siedem lat, był doskonały i wtedy zaczęto go wysyłać na misje. Był ideałem. Zaczęliśmy wygrywać więcej i więcej, a Hades był z niego dumny, ale około rok temu, zaczął zawodzić. Odrzucał rozkazy wykonania pewnych misji i po tym stało się oczywiste, że nie może dłużej być używany, więc dowódcy zdecydowali by uwolnić się od niego. Jeśliby tego nie zrobili, mógłby zostać użyty przeciwko nim, w razie gdyby wpadł w ręce wroga.

- Mówisz, że bali się o niego? - zapytałem.

Więc to tak... Nie chcieli go zabić, bo był wadliwy, lecz dlatego, że bali się o niego.

- Agent Zelo jest naprawdę potężny i nie sądzę, by w ogóle dowiedział się jak bardzo. Jeśli zdecydowałby, by wziąć rewanż, planeta Hades by nie przetrwała. To proste, dlatego chcieli go zabić. Zelo podjął właściwą decyzję, by uciec do matki Venus, ona dobrze się nim zajmie...

- Racja, planeta Venus...

Mój biedny umysł się usmażył...

- Ale tak czy inaczej, jest silnym dzieckiem. Przeżył wiele. Nic mu nie będzie.

- Nie brzmisz na zbyt zmartwionego - spojrzałem na niego. Nie wiedziałem jak, bo byłem bliski powyrywania sobie wszystkich włosów w każdej sekundzie.

- Nie jestem - wzruszył ramionami. - Jestem tylko programem zainstalowanym w jego systemie, dlaczego ma mnie to obchodzić?

- To bez serca.

- Zapomniałeś, że technicznie nie powinienem mieć uczuć, ale co tam, jedz. Robi się późno - wstał, podszedł i stanął za mną. - Przy okazji, nie bądź na mnie zły - oplótł mnie swoimi ramionami, zaskakując mnie. - Na pewno dobrze się nim zaopiekujesz - usłyszałem jego szept. - Zelo teraz naprawdę potrzebuje kogoś takiego w swoim życiu, dziękuję ci, człowieku.

Pierwszy raz uśmiechnąłem się, bo nie zdenerwował mnie.

- Trzymaj się, YongGuk, jesteś świetnym gościem - uśmiechnął się, zanim wyszedł.

Coś z tego sprawiło, że poczułem się dziwnie, ale nie zatrzymałem robota. Zjadłem i posprzątałem ze stołu, potem szukałem go, ale niestety zniknął. Położyłem się na łóżku i szybko zasnąłem.

Następnego ranka, pierwszy raz od dawna wstałem w absolutnej ciszy. Żadnego zapachu z kuchni, żadnych dźwięków przyrządzania śniadania.

Po prostu czysta cisza.

Zszedłem na dół, rozglądając się wszędzie za JoonHongiem, ale bez skutku.

Gdzie on zniknął?

Szukałem przez pół godziny, coraz bardziej się martwiąc, wiedząc, że to nie w jego stylu. Wreszcie zdecydowałem, by ubrać się i poszukać w okolicy, a wtedy znalazłem niespodziankę.

Blondwłosego robota śpiącego w schowku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz