Title/Tytuł: Toy Robot
Author/Autor: TenTen_Oppa/TenTenJjang
Consent for translation/Zgoda na tłumaczenie: Udzielona, dopóki piszę creditsy :3
Link to oryginal/Link do oryginału: Toy Robot
Genre/Gatunek: Romans, EU, supernatural
Rank/Ranga: M/16+
Stwierdzam, że też nie macie co robić w sylwestra, więc jeśli wam się nudzi, to zapraszam~
GG: 6063163
Skype: lapkowata (tylko pisanie, bo brat zajumał mikrofon :<)
Wracając do domu z pracy byłem zmęczony. Miałem zajęcia od
rana, a zaraz po nich udałem się do pracy, co nie było łatwym zadaniem.
Rzeczywiście moi rodzice wysyłali mi pieniądze co jakiś czas, ale wziąłem to do
siebie, żeby zarobić trochę przynajmniej na własną rękę.
Te trochę więcej pieniędzy pozwoliło mi utrzymać Zelo. Początkowo mój mały gość oczywiście nie kosztował nic, nie jadł, nie potrzebował opieki czy czegoś w tym rodzaju, ale popchnąłem go w tym kierunku. W tych dniach kupuję mu nawet ubrania.
To zaczyna mi trochę ciążyć, ale nie mam żadnych zastrzeżeń. Tak długo, jak codziennie wracam do domu dla Zelo, wszystko jest w porządku.
Dzisiaj jednak... nie było w porządku. W ogóle.
Ponieważ powrót do domu, po którym znajdujesz kogoś obcego w swoim mieszkaniu nie jest dokładnie tym, co nazywam przyjemnością.
W rzeczywistości prawie miałem zawał.
Na szczęście na tyle ufałem swojej sile, że mógłbym wyrzucić tego faceta, gdyby to było potrzebne. Nie wyglądał na takiego, którego trudno pokonać.
Te trochę więcej pieniędzy pozwoliło mi utrzymać Zelo. Początkowo mój mały gość oczywiście nie kosztował nic, nie jadł, nie potrzebował opieki czy czegoś w tym rodzaju, ale popchnąłem go w tym kierunku. W tych dniach kupuję mu nawet ubrania.
To zaczyna mi trochę ciążyć, ale nie mam żadnych zastrzeżeń. Tak długo, jak codziennie wracam do domu dla Zelo, wszystko jest w porządku.
Dzisiaj jednak... nie było w porządku. W ogóle.
Ponieważ powrót do domu, po którym znajdujesz kogoś obcego w swoim mieszkaniu nie jest dokładnie tym, co nazywam przyjemnością.
W rzeczywistości prawie miałem zawał.
Na szczęście na tyle ufałem swojej sile, że mógłbym wyrzucić tego faceta, gdyby to było potrzebne. Nie wyglądał na takiego, którego trudno pokonać.
Zajrzałem do pokoju dziennego, gdzie jak zwykle w nocy Zelo
czekał na mnie, żeby mnie przywitać, ale nie zjawił się, co samo w sobie było
dziwne.
Wszystkie światła były włączone i usłyszałem grający telewizor, ale gdzie on był?
- Zelo? – zawołałem, gdy zdejmowałem buty.
Brak odpowiedzi.
- Zelo, jestem w domu – powtórzyłem.
Przeciągnąłem się i wkroczyłem do salonu. I on tam był.
Nie Zelo, ale ktoś zupełnie obcy.
Siedział na kanapie.
Z rozłożonymi nogami.
I oglądał telewizję.
Jakby był właścicielem tego miejsca.
A najgorsze w tym wszystkim było to, że ten dupek palił coś, co wyglądało na blanta.
On pali w moim domu!
Kiedy mnie zobaczył, po prostu leniwie mnie zlustrował, po czym wrócił do palenia i oglądania telewizji.
Co jest, do cholery?!
- Kim do diabła jesteś? – zapytałem.
Wzruszył ramionami.
- A kim ty jesteś?
- Jestem YongGuk, a to jest MÓJ dom. A teraz kim ty jesteś i jak do cholery się tutaj dostałeś?!
- Koleś, spooookojnie. – uśmiechnął się – Ładne mieszkasz tutaj, hej, jakie jest hasło do wifi?
- Żartujesz?
- Nah, człowieku. Próbowałem...
- Spójrz, panie Kamiennogłowy. – przerwałem mu – Masz dwie sekundy, żeby mi powiedzieć, jak dostałeś się do mojego domu zanim wezwę gliny z twojego powodu. Teraz zapytam ponownie – kim ty do diabła jesteś?
Wypuścił dym i zaśmiał się.
- Co za napięty dupek...
Albo musi być naprawdę nawalony albo bardzo prosi o pięść na swoim nosie. Myślę, że jedna by mu nie zaszkodziła.
- Jestem tutaj z dziewczyną – zaśmiał się ponownie – powiedziała, że mieszka tutaj.
- Dziewczyna? – spojrzałem na niego – Nie ma żadnych dziewczyn w tym... o nie...
Zelo, coś ty narobił?
Zgodnie z moimi oczekiwaniami wszedł do pokoju. Cóż, teraz to „ona”. Widziałem Zelo jako dziewczynę wiele razy, a teraz faktycznie zaczynałem się do tego przyzwyczajać. Robił to przez cały czas, więc myślałem, że wciąż próbuje mnie uwieść.
Ale nie, zrobił to po to, żeby zdobyć chłopaka!
Skrzyżowałem swoje ramiona i posłałem mu lub jej zmieszane spojrzenie. „Ona” zamarła w miejscu.
- YongGuk... jesteś wcześnie w domu.
Tylko westchnąłem.
Jak on, cóż, „ona” zdobyła chłopaka tak szybko?
Byłem coraz bardziej zaniepokojony myślą, gdzie nauczył się tych wszystkich rzeczy, których próbuje na mnie.
Ten ćpun na kanapie tuż obok mnie!
Patrzyłem na Zelo nie będąc w stanie znaleźć odpowiednich słów na to. Z drugiej strony „ona” zarumieniła się i spuściła wzrok.
- Czy, um chcesz wyjaśnić mi... to? – wskazałem na gościa na kanapie.
”Ona” przeszła tuż obok mnie i usiadła obok chłopaka, który, jak się domyśliłem, dopiero skończył palić.
- Um... DaeHyun jest moim przyjacielem. – odpowiedziała, biorąc jego dłoń w swoją.
To jego imię? DaeHyun? Dobrze, przyda się w raporcie dla policji...
- On jeździ na deskorolce... – dodał Zelo.
Oczywiście, że jeździ... to w taki sposób się poznali. Skate park.
Och Zelo... nigdy nie powinienem pozwalać Ci na wychodzenie na własną rękę.
- Miło mi cię poznać, brachu! – powiedział facet, którego nazwał DaeHyun’em, odgarniając swoje będące w nieładzie blond włosy na bok.
Zacisnąłem swoją pięść próbując powstrzymać swój gniew.
- To dobrze, że masz tutaj siostrę, ale ogarnij trochę tyłek. Jesteście rodzeństwem, prawda? – dodał i to był definitywny koniec.
- Wynoś się! – podszedłem do niego i chwyciłem go za kołnierz, podnosząc go z miejsca.
- YongGuk! – Zelo krzyknął.
- Hej, hej, brachu, nie ma potrzeby używania przemocy! Pokój i miłość, pokój i miłość! – chłopak próbował się wydostać z mojego morderczego uścisku.
- Nie. Wypierdalaj. – otworzyłem drzwi i wyrzuciłem go na zewnątrz – I jeśli kiedykolwiek zobaczę twoją twarz w tej okolicy lub koło Zelo, nie przeżyjesz tego! – krzyknąłem do niego, zanim trzaskając zamknąłem drzwi.
Usłyszałem, jak koleś rzuca kilka przekleństw w moją stronę zanim zapanowała cisza. Odwróciłem się i zobaczyłem Zelo, który potrząsał głową w moim kierunku.
- Proszę, przemień się... – przetarłem oczy – To zbyt wiele.
- Nie zmienię się, dopóki nie powiesz mi, jaki masz problem! – odpowiedziała mi wyraźnie zdenerwowana – Dlaczego to zrobiłeś?!
- Mówiłem ci – żadnych obcych, kiedy nie ma mnie w domu. O czym ty myślałeś?!
- To, że jest moim chłopakiem!
- Co ty kiedykolwiek zobaczyłeś w tym nieudaczniku?!
- On nie jest nieudacznikiem! – Zelo rozpłakał się – Jeśli już, to ty jesteś nieudacznikiem, bo nie chcesz tego! – wskazała na swoje ciało i przełknęła – Wciąż próbuję i próbuję, ale ty mi odmawiasz. I zaprzeczasz sobie, kiedy to oczywiste, że oboje tego chcemy!
- Zelo...
- Nie chcę z tobą nigdy więcej rozmawiać. – pobiegła na górę, a dwie sekundy później usłyszałem głośny trzask.
Co ja zrobiłem?
Po raz kolejny jest na mnie zły.
Jak mam mu powiedzieć, że robi to wszystko źle?
Nie wiedziałem, co robić, oprócz bycia złym na samego siebie. Wyłącznie z powodu tego, że ten chory koleś, którego przyprowadził do domu, prawdopodobnie uczył go wszystkiego, od czego chciałem go trzymać z dala. DaeHyun, huh? Muszę pamiętać, żeby urwać mu głowę. Tej nocy dom pozostał spokojny. Zrobiłem obiad i nakryłem do stołu. Czekałem, aż Zelo przyjdzie jeść, ale nie zjawił się. Więc obiad był przepełniony ciężkim milczeniem. Tak samo jak sprzątanie i przyrządzanie posiłków.
Tęskniłem za dźwiękiem jego głosu, który przepełniał powietrze, brakowało mi naszej rutyny, kiedy mówił mi, co robił w ciągu dnia, gdy mnie nie było. Olśniło mnie, że to będzie coś zwyczajnego, gdy on odejdzie ponownie.
Gdy go nie będzie...
Co zrobię, jeśli go nie będzie?
Ten mały robot, który znalazł się w moim życiu, ten mały robot, którego obserwowałem, gdy się rozwijał, ten mały robot, który teraz jest niczym innym jak człowiekiem...
Jak ja mam się z nim pożegnać?
I co najważniejsze – jak mam mu pokazać, czym jest miłość?
To jest to, czego chce doświadczyć zanim odejdzie.
Może zawdzięczam mu to, żeby przynajmniej spróbować.
Nie byłem zaskoczony, że nie zmienił swojej formy, tak, jak go o to prosiłem.
Ona lub on po prostu zmieniła ubranie na jedną z moich koszul i spokojnie spał/a w łóżku.
Muszę przyznać, że dziewczęca postać Zelo była tak samo słodka jak ta chłopięca. Po prostu... w inny sposób. Była wysoka, szczupła i wyglądała niesamowicie z małą, śliczną twarzą i długimi, prostymi blond włosami. Piękno, które bez wątpliwości wprawiłoby w zazdrość wszystkie dziewczyny.
Ale nie chciałem „jej”.
Chciałem Zelo.
Potrząsnąłem nią, żeby ją obudzić, gdy położyłem się do łóżka. Zajęło to trochę czasu, ale powoli otworzyła oczy i natychmiast się skrzywiła.
- Czego chcesz? – ziewnęła.
- Przemień się. – poprosiłem cicho.
Potrząsnęła głową.
- Proszę – powtórzyłem – Musimy porozmawiać... a nie mogę z tobą rozmawiać, gdy wyglądasz... tak.
Zignorowała mnie i odwróciła się w przeciwną stronę, naciągając koc na swoją głowę. Byłem blisko rezygnacji, gdy zobaczyłem delikatne światło pod tkaniną, usłyszałem lekki szum i wyłonił się z powrotem.
- Jak ty to robisz? – uśmiechnąłem się, gdy potargałem mu włosy, ciesząc się z jego powrotu.
- Magia. – ziewnął – Mówiłeś, że chcesz porozmawiać?
Skinąłem głową.
- O czym? – zapytał.
- Cóż... powiedziałeś, że chcesz się dowiedzieć, czym jest miłość.
- Tak? – obserwowałem jego profil – Chcesz mi pokazać?
Uśmiechnąłem się z powodu jego bystrości. Teraz na pewno był czas na taką rozmowę.
- Zelo – zacząłem, układając się wygodniej na poduszce – Miłość nie jest czymś, czego możesz się nauczyć czy pokazać. To nie jest rzecz tego typu.
- Ale... myślałem... nie wiedziałem... – odwrócił wzrok unikając mojego spojrzenia.
- W porządku. Po prostu miałeś złe pojęcie, co to jest.
- Więc... czym jest miłość?
Uśmiechnąłem się.
- Naprawdę nie umiem tego wyjaśnić, ale myślę... miłość jest wtedy, gdy czujesz dużo sympatii do kogoś innego...
- Kocham cię.
- Co...Zelo...
- To, co powiedziałem. – zbliżył się do mnie i ukrył twarz w mojej piersi, owijając ramiona wokół mnie.
Westchnąłem.
- Kto wiedział, że roboty są zdolne do ludzkich uczuć?
Usłyszałem jego cichy śmiech.
- Mówiłem ci, że jestem inny.
- Tak, mówiłeś. – powoli pocałowałem jego włosy.
Przez chwilę było cicho i podobało mi się to.
- Po prostu... nie wychodź stąd... i nie rób rzeczy z takimi ludźmi jak... ten DaeHyun, w porządku?
Spojrzał na mnie.
- Dlaczego? Byłeś zazdrosny?
- Jasne, że byłem – wzmocniłem swój uścisk – I kiedy myślę o tych wszystkich rzeczach, które robił tobie...
Zaśmiał się ponownie.
- Co cię tak śmieszy? – zapytałem.
Spojrzał na mnie.
- DaeHyun nic mi nie zrobił.
- Nie?
Potrząsnął głową.
- Pozwolił mi ćwiczyć na sobie... to wszystko – zarumienił się – Nigdy nie pozwoliłem mu położyć rąk na mnie, a on zawsze był zbyt nawalony, żeby zdać sobie sprawę, że ciągle mu odmawiam.
- To dobrze – odetchnąłem z ulgą – Nie paliłeś którejkolwiek z tych rzeczy, które miał przy sobie, prawda?
- Te rzeczy nie działają na mnie. – zaśmiał się przed ponownym pocałowaniem mnie – Teraz możemy uprawiać miłość?
Zakrztusiłem się własną śliną i zacząłem kaszleć.
- Zelo, nie wiesz o co pytasz.
- Teraz znam różnicę między miłością, a uprawianiem miłości. – odpowiedział – Okłamałeś mnie z rozmnażaniem.
Pokręciłem głową i zamknąłem oczy.
- Chodźmy spać, dobrze?
Skinął głową.
- Dobranoc, YongGuk.
Wyłączyłem światła.
- Kocham cię – usłyszałem w ciemności, zanim jego oddech uspokoił się ponownie.
- Ja też cię kocham, Zelo...
Wszystkie światła były włączone i usłyszałem grający telewizor, ale gdzie on był?
- Zelo? – zawołałem, gdy zdejmowałem buty.
Brak odpowiedzi.
- Zelo, jestem w domu – powtórzyłem.
Przeciągnąłem się i wkroczyłem do salonu. I on tam był.
Nie Zelo, ale ktoś zupełnie obcy.
Siedział na kanapie.
Z rozłożonymi nogami.
I oglądał telewizję.
Jakby był właścicielem tego miejsca.
A najgorsze w tym wszystkim było to, że ten dupek palił coś, co wyglądało na blanta.
On pali w moim domu!
Kiedy mnie zobaczył, po prostu leniwie mnie zlustrował, po czym wrócił do palenia i oglądania telewizji.
Co jest, do cholery?!
- Kim do diabła jesteś? – zapytałem.
Wzruszył ramionami.
- A kim ty jesteś?
- Jestem YongGuk, a to jest MÓJ dom. A teraz kim ty jesteś i jak do cholery się tutaj dostałeś?!
- Koleś, spooookojnie. – uśmiechnął się – Ładne mieszkasz tutaj, hej, jakie jest hasło do wifi?
- Żartujesz?
- Nah, człowieku. Próbowałem...
- Spójrz, panie Kamiennogłowy. – przerwałem mu – Masz dwie sekundy, żeby mi powiedzieć, jak dostałeś się do mojego domu zanim wezwę gliny z twojego powodu. Teraz zapytam ponownie – kim ty do diabła jesteś?
Wypuścił dym i zaśmiał się.
- Co za napięty dupek...
Albo musi być naprawdę nawalony albo bardzo prosi o pięść na swoim nosie. Myślę, że jedna by mu nie zaszkodziła.
- Jestem tutaj z dziewczyną – zaśmiał się ponownie – powiedziała, że mieszka tutaj.
- Dziewczyna? – spojrzałem na niego – Nie ma żadnych dziewczyn w tym... o nie...
Zelo, coś ty narobił?
Zgodnie z moimi oczekiwaniami wszedł do pokoju. Cóż, teraz to „ona”. Widziałem Zelo jako dziewczynę wiele razy, a teraz faktycznie zaczynałem się do tego przyzwyczajać. Robił to przez cały czas, więc myślałem, że wciąż próbuje mnie uwieść.
Ale nie, zrobił to po to, żeby zdobyć chłopaka!
Skrzyżowałem swoje ramiona i posłałem mu lub jej zmieszane spojrzenie. „Ona” zamarła w miejscu.
- YongGuk... jesteś wcześnie w domu.
Tylko westchnąłem.
Jak on, cóż, „ona” zdobyła chłopaka tak szybko?
Byłem coraz bardziej zaniepokojony myślą, gdzie nauczył się tych wszystkich rzeczy, których próbuje na mnie.
Ten ćpun na kanapie tuż obok mnie!
Patrzyłem na Zelo nie będąc w stanie znaleźć odpowiednich słów na to. Z drugiej strony „ona” zarumieniła się i spuściła wzrok.
- Czy, um chcesz wyjaśnić mi... to? – wskazałem na gościa na kanapie.
”Ona” przeszła tuż obok mnie i usiadła obok chłopaka, który, jak się domyśliłem, dopiero skończył palić.
- Um... DaeHyun jest moim przyjacielem. – odpowiedziała, biorąc jego dłoń w swoją.
To jego imię? DaeHyun? Dobrze, przyda się w raporcie dla policji...
- On jeździ na deskorolce... – dodał Zelo.
Oczywiście, że jeździ... to w taki sposób się poznali. Skate park.
Och Zelo... nigdy nie powinienem pozwalać Ci na wychodzenie na własną rękę.
- Miło mi cię poznać, brachu! – powiedział facet, którego nazwał DaeHyun’em, odgarniając swoje będące w nieładzie blond włosy na bok.
Zacisnąłem swoją pięść próbując powstrzymać swój gniew.
- To dobrze, że masz tutaj siostrę, ale ogarnij trochę tyłek. Jesteście rodzeństwem, prawda? – dodał i to był definitywny koniec.
- Wynoś się! – podszedłem do niego i chwyciłem go za kołnierz, podnosząc go z miejsca.
- YongGuk! – Zelo krzyknął.
- Hej, hej, brachu, nie ma potrzeby używania przemocy! Pokój i miłość, pokój i miłość! – chłopak próbował się wydostać z mojego morderczego uścisku.
- Nie. Wypierdalaj. – otworzyłem drzwi i wyrzuciłem go na zewnątrz – I jeśli kiedykolwiek zobaczę twoją twarz w tej okolicy lub koło Zelo, nie przeżyjesz tego! – krzyknąłem do niego, zanim trzaskając zamknąłem drzwi.
Usłyszałem, jak koleś rzuca kilka przekleństw w moją stronę zanim zapanowała cisza. Odwróciłem się i zobaczyłem Zelo, który potrząsał głową w moim kierunku.
- Proszę, przemień się... – przetarłem oczy – To zbyt wiele.
- Nie zmienię się, dopóki nie powiesz mi, jaki masz problem! – odpowiedziała mi wyraźnie zdenerwowana – Dlaczego to zrobiłeś?!
- Mówiłem ci – żadnych obcych, kiedy nie ma mnie w domu. O czym ty myślałeś?!
- To, że jest moim chłopakiem!
- Co ty kiedykolwiek zobaczyłeś w tym nieudaczniku?!
- On nie jest nieudacznikiem! – Zelo rozpłakał się – Jeśli już, to ty jesteś nieudacznikiem, bo nie chcesz tego! – wskazała na swoje ciało i przełknęła – Wciąż próbuję i próbuję, ale ty mi odmawiasz. I zaprzeczasz sobie, kiedy to oczywiste, że oboje tego chcemy!
- Zelo...
- Nie chcę z tobą nigdy więcej rozmawiać. – pobiegła na górę, a dwie sekundy później usłyszałem głośny trzask.
Co ja zrobiłem?
Po raz kolejny jest na mnie zły.
Jak mam mu powiedzieć, że robi to wszystko źle?
Nie wiedziałem, co robić, oprócz bycia złym na samego siebie. Wyłącznie z powodu tego, że ten chory koleś, którego przyprowadził do domu, prawdopodobnie uczył go wszystkiego, od czego chciałem go trzymać z dala. DaeHyun, huh? Muszę pamiętać, żeby urwać mu głowę. Tej nocy dom pozostał spokojny. Zrobiłem obiad i nakryłem do stołu. Czekałem, aż Zelo przyjdzie jeść, ale nie zjawił się. Więc obiad był przepełniony ciężkim milczeniem. Tak samo jak sprzątanie i przyrządzanie posiłków.
Tęskniłem za dźwiękiem jego głosu, który przepełniał powietrze, brakowało mi naszej rutyny, kiedy mówił mi, co robił w ciągu dnia, gdy mnie nie było. Olśniło mnie, że to będzie coś zwyczajnego, gdy on odejdzie ponownie.
Gdy go nie będzie...
Co zrobię, jeśli go nie będzie?
Ten mały robot, który znalazł się w moim życiu, ten mały robot, którego obserwowałem, gdy się rozwijał, ten mały robot, który teraz jest niczym innym jak człowiekiem...
Jak ja mam się z nim pożegnać?
I co najważniejsze – jak mam mu pokazać, czym jest miłość?
To jest to, czego chce doświadczyć zanim odejdzie.
Może zawdzięczam mu to, żeby przynajmniej spróbować.
Nie byłem zaskoczony, że nie zmienił swojej formy, tak, jak go o to prosiłem.
Ona lub on po prostu zmieniła ubranie na jedną z moich koszul i spokojnie spał/a w łóżku.
Muszę przyznać, że dziewczęca postać Zelo była tak samo słodka jak ta chłopięca. Po prostu... w inny sposób. Była wysoka, szczupła i wyglądała niesamowicie z małą, śliczną twarzą i długimi, prostymi blond włosami. Piękno, które bez wątpliwości wprawiłoby w zazdrość wszystkie dziewczyny.
Ale nie chciałem „jej”.
Chciałem Zelo.
Potrząsnąłem nią, żeby ją obudzić, gdy położyłem się do łóżka. Zajęło to trochę czasu, ale powoli otworzyła oczy i natychmiast się skrzywiła.
- Czego chcesz? – ziewnęła.
- Przemień się. – poprosiłem cicho.
Potrząsnęła głową.
- Proszę – powtórzyłem – Musimy porozmawiać... a nie mogę z tobą rozmawiać, gdy wyglądasz... tak.
Zignorowała mnie i odwróciła się w przeciwną stronę, naciągając koc na swoją głowę. Byłem blisko rezygnacji, gdy zobaczyłem delikatne światło pod tkaniną, usłyszałem lekki szum i wyłonił się z powrotem.
- Jak ty to robisz? – uśmiechnąłem się, gdy potargałem mu włosy, ciesząc się z jego powrotu.
- Magia. – ziewnął – Mówiłeś, że chcesz porozmawiać?
Skinąłem głową.
- O czym? – zapytał.
- Cóż... powiedziałeś, że chcesz się dowiedzieć, czym jest miłość.
- Tak? – obserwowałem jego profil – Chcesz mi pokazać?
Uśmiechnąłem się z powodu jego bystrości. Teraz na pewno był czas na taką rozmowę.
- Zelo – zacząłem, układając się wygodniej na poduszce – Miłość nie jest czymś, czego możesz się nauczyć czy pokazać. To nie jest rzecz tego typu.
- Ale... myślałem... nie wiedziałem... – odwrócił wzrok unikając mojego spojrzenia.
- W porządku. Po prostu miałeś złe pojęcie, co to jest.
- Więc... czym jest miłość?
Uśmiechnąłem się.
- Naprawdę nie umiem tego wyjaśnić, ale myślę... miłość jest wtedy, gdy czujesz dużo sympatii do kogoś innego...
- Kocham cię.
- Co...Zelo...
- To, co powiedziałem. – zbliżył się do mnie i ukrył twarz w mojej piersi, owijając ramiona wokół mnie.
Westchnąłem.
- Kto wiedział, że roboty są zdolne do ludzkich uczuć?
Usłyszałem jego cichy śmiech.
- Mówiłem ci, że jestem inny.
- Tak, mówiłeś. – powoli pocałowałem jego włosy.
Przez chwilę było cicho i podobało mi się to.
- Po prostu... nie wychodź stąd... i nie rób rzeczy z takimi ludźmi jak... ten DaeHyun, w porządku?
Spojrzał na mnie.
- Dlaczego? Byłeś zazdrosny?
- Jasne, że byłem – wzmocniłem swój uścisk – I kiedy myślę o tych wszystkich rzeczach, które robił tobie...
Zaśmiał się ponownie.
- Co cię tak śmieszy? – zapytałem.
Spojrzał na mnie.
- DaeHyun nic mi nie zrobił.
- Nie?
Potrząsnął głową.
- Pozwolił mi ćwiczyć na sobie... to wszystko – zarumienił się – Nigdy nie pozwoliłem mu położyć rąk na mnie, a on zawsze był zbyt nawalony, żeby zdać sobie sprawę, że ciągle mu odmawiam.
- To dobrze – odetchnąłem z ulgą – Nie paliłeś którejkolwiek z tych rzeczy, które miał przy sobie, prawda?
- Te rzeczy nie działają na mnie. – zaśmiał się przed ponownym pocałowaniem mnie – Teraz możemy uprawiać miłość?
Zakrztusiłem się własną śliną i zacząłem kaszleć.
- Zelo, nie wiesz o co pytasz.
- Teraz znam różnicę między miłością, a uprawianiem miłości. – odpowiedział – Okłamałeś mnie z rozmnażaniem.
Pokręciłem głową i zamknąłem oczy.
- Chodźmy spać, dobrze?
Skinął głową.
- Dobranoc, YongGuk.
Wyłączyłem światła.
- Kocham cię – usłyszałem w ciemności, zanim jego oddech uspokoił się ponownie.
- Ja też cię kocham, Zelo...
Mam nadzieję ze w końcu do tego dojdzie ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne tłumaczenie^^ Nie mogę sie doczekać reszty :) /Renny
Pokochałam tę serię! Wciągnęłam ją jednym tchem. 8D Czekam na kolejne części <3
OdpowiedzUsuńHahaha Daehyun rozwala system. Tłumaczenie świetne, czekam na resztę :3
OdpowiedzUsuńKYA! Boże kocham Cię kobieto! Dość długo szukałam tłumaczenia tego opowiadania. Na jakimś blogu znalazłam,ale tylko do 7 części. Aaaa! Czekam na następną część tłumaczenia
OdpowiedzUsuńJokie
O ty XDD przeczytałam wszystko w godzinę i ma niedosyt... That tłumaczenie, omg *-* kocham cię za to i ty to wiesz <3 JESZCZEE~~
OdpowiedzUsuń