Beta: ~
To miło, że mam nowych czytelników ^^
Joze, tak, jak widać rezultat - 2 godziny szarpałam się z szablonem ^^ Wielkie przeprosiny dla wszystkich, którzy mają traumę, bo weszli w trakcie prac nad szablonem! Przepraszam :<
Jak widzicie dodaję rozdziały w krótkich odstępach czasu. Ach ta wena i jakaśtam skromna ilość wolnego czasu do wydania na pisanie. Ten rozdział był po części wyzwaniem. No nie patrzcie tak na mnie, ja jestem biologiem, ja się nie nadaję do pisania lemonów XD
Miłego, perwersyjnego rozdziału, enjoy~
Mieszkanie HimChan’a nie należało do przestronnych. Mała
kuchnia, pokój dzienny, niewielka łazienka i sypialnia. Dlaczego o tym mówiłem?
Tamtego dnia byłem w tym miejscu. A dokładniej siedziałem z moim przyjacielem w
salonie, gdy Zelo buszował w jego sypialni. Nie, żeby sam właściciel miał coś
przeciwko temu, ale ja miałem złe przeczucie. Kto wie, co ten szaleniec tam
trzyma?
Zainteresowany rozwalił się na kanapie i zajadał w najlepsze czekoladą. Tak, tak, idol nastolatek, a główna twarz naszego zespołu prywatnie wpierdzielała wyroby cukiernicze. W ilościach hurtowych. Nie wiem, gdzie on to wszystko mieścił, a cały cukier chyba wędrował do jego mózgu, a nie żołądka. Skutkiem były nieco dziwne pomysły, którymi ciągle rzucał. Wtedy uparł się, żeby koniecznie porozmawiać ze mną o moich stosunkach z Zelo. Emocjonalnych. A przynajmniej miałem taką nadzieję.
- Baaang... – jego głos z odrobiną złośliwości wyrwał mnie z moich myśli. Posłałem mu niezbyt wesołe spojrzenie i z obawą zacząłem słuchać, co ma do powiedzenia.
- No bo – przerwa na czekoladkę – w końcu jesteś z żyrafką, prawda?
Przewróciłem oczami. Chyba powinienem zacząć się bać.
- Owszem, znowu zaczynasz?
- Ja?! Ja zaczynam?! – oburzył się, wymachując kawałkiem czekolady z udawaną złością – Po prostu jestem ciekawy!
- Kim, wiesz o naszym związku mniej więcej od lutego, czy ty się dobrze czujesz?
- Nie o to mi chodzi!
Obserwowałem, jak jego uśmiech przechodzi w ten, który nazwałbym złośliwym. O nie...
- Myślałem, że od tego czasu chociaż się z nim prześpisz!
- Jak ostatnio zauważyłeś, to śpię z nim. – wycedziłem przez zęby, próbując uniknąć odpowiedzi. Niestety nie poddał się tak łatwo.
- Oj, Gukkie, zawiodłem się na tobie.
Moje mordercze spojrzenie nigdy na niego nie działało. Nie mogłem się łudzić, że zadziała i teraz.
- No nie patrz tak na mnie! Ja jestem facetem, ty jesteś facetem, a jak tak się zastanowić, to i Zelo jest facetem.
- Dzieckiem.
- TO I ZELO JEST FACETEM. – powtórzył głośniej, ignorując moją wypowiedź – Wszyscy mamy jakieś potrzeby, a ty tego nie wykorzystujesz!
Spojrzałem na niego ze zgorszeniem.
- Jeśli właśnie proponujesz mi trójkąt, to licz się z tym, że zaraz ci przywalę w ten przecukrzony łeb.
Zamarł z szeroko otwartymi oczami, po czym zaczął się niekontrolowanie śmiać.
- Dobre sobie, zawsze wiedziałem, że masz poczucie humoru... – urwał, widząc mój wyraz twarzy – Boże, Bang, ty nie żartowałeś? Bang! Powiedz, że żartowałeś! – zrobił przerażoną minę i poderwał się do pozycji siedzącej. Odłożył wszystkie swoje słodycze i z rozpaczą obserwował mnie.
- To ty mi tutaj podsuwasz propozycje. – burknąłem, lekko rozbawiony jego reakcją. Mimo tego, co myślał, wcale nie miałem ochoty dzielić się Zelo. Z nikim.
- Kiedyś mnie przyprawisz o zawał! Ty bezduszny człowieku! – rzucił we mnie cukierkiem, którego łatwo uniknąłem – A wracając do tematu. Ty porażko erotyczna!
Niemalże uśmiechnąłem się na to określenie. Przyjaciel prawdę ci powie?
- Kim, dobrze wiesz, że Zelo jest jeszcze dzieckiem. Nie chcę go deprawować tylko dla swoich zachcianek.
- Blah, niewinność, blah, cnota, blah, to jeszcze dziecko. Jesteś beznadziejnym przypadkiem. – załamał ręce, przyglądając mi się z wyrzutem.
- Od kiedy interesujesz się naszym życiem erotycznym? – rzuciłem z ironią, rozsiadając się wygodniej. Wygląda na to, że nie da mi spokoju, dopóki nie osiągnie swojego celu. Gorzej, co tym razem wpadło mu do głowy.
- Od tego czasu, gdy go nie macie!
Z irytacją przewróciłem oczami. Owszem, każdy z nas miał jakieś potrzeby, ale od czasu gwałtu zeszły na drugi plan. Obiecałem sobie, że nie skrzywdzę Zelo, jednak on swoim życzeniem nieco pokrzyżował moje plany. Jak mam wyjaśnić dziecku, że to nie jest najważniejsze? Zauważyłem, że przyjaciel przygląda mi się ze skupieniem. Podniosłem pytająco jedną brew, a on zrobił jedną z tych swoich poważnych min.
- Bang Yong Guk, radzę ci uświadomić Zelo zanim uzna, że ktoś inny mu pomoże.
Posłałem mu wściekłe spojrzenie. Nie pozwolę, aby ktokolwiek inny go dotknął. W tym samym czasie Chan parsknął i odezwał się ironicznie.
- I to jest właśnie to. Zachowujesz się jak pies ogrodnika. Sam nie weźmiesz, ale nikomu nie oddasz.
- Nie wiesz, o czym mówisz. – burknąłem, odwracając wzrok. Wredny, wciskający nos w nie swoje sprawy, rąbnięty...przyjaciel?
- Zlituj się, znam cię od dobrych 17 lat. Bang, on już nie jest dzieckiem. Nie zauważyłeś, jak dorósł? Przebywasz z nim codziennie, powinieneś go dobrze rozumieć. I to, że też ma potrzeby. Nie przerywaj mi! – na chwilę podniósł głos, żeby mnie uciszyć – Łudzisz się, że wciąż będzie wpatrzony w ciebie i to mu wystarczy? Hyung, spójrz na niego. Powoli przestaje być nastolatkiem. Ba, przestał nim być tuż po tamtym wypadku. Mało tego – co zrobił? Przyszedł wprost do ciebie, z pełnym zaufaniem. Myślałeś, że nie widziałem, jak niechętnie odnosił się do naszego dotyku? – przerwał na moment, żeby przyjrzeć mi się z troską. Drgnąłem, gdy poczułem na sobie jego spojrzenie. Nie, nie wypełnione litością. Starał się zachowywać jak najlepszy przyjaciel i właśnie udzielał mi życiowej rady. Prawdę mówiąc, to bardzo mu to wychodziło. Mimo wszystko czułem się winny – to, co mówił, było prawdą, której nie chciałem do siebie dopuścić. Mimowolnie zerknąłem na niego, uśmiechał się lekko, bez cienia pogardy.
- Po tym wszystkim myślisz, że taką fizyczną drobnostką go zranisz? Zastanów się.
- Kim...
- Po prostu pomyśl, nie każę ci odpowiadać.
Naszą uwagę przykuł dźwięk otwieranych drzwi. Z sypialni wyszedł Zelo, ściskając malutkie, znajome opakowanie. Zauważyłem, że Him pobladł, jakby nagle sobie o czymś przypomniał. Zdusiłem wybuch śmiechu, gdy mój chłopak rzucił w niego prezerwatywą i ze skrzywioną miną uwiesił się nade mną na fotelu.
- Nie lubię truskawkowych. – wpatrywał się w mojego przyjaciela z wyrzutem, jakby to była jego wina, że ma taki gust. Zaśmiałem się cicho i zwróciłem się do gospodarza z nutą złośliwości w głosie.
- Kim Him Chan, i kto tu go deprawuje?
Chłopak, o zgrozo, zarumienił się i spuścił głowę. Pierwszy raz w życiu udało mi się go zatkać i mimo wykładu, jaki mi zrobił, poczułem się szczęśliwy. Rzuciłem w niego cukierkiem i sięgnąłem do tyłu, aby roztrzepać włosy Zelo. Wydał z siebie zduszony pomruk, ale rozchmurzył się, gdy przełożyłem rękę i delikatnie dźgnąłem palcem go w bok. Kim zdążył dojść do siebie i wciąż lekko zawstydzony spojrzał na nas.
- Ja...po prostu zapomniałem zamknąć szafkę.
Uśmiechnąłem się z wyższością i zacytowałem jego wcześniejsze słowa.
- W porządku, przecież wszyscy mamy jakieś potrzeby.
***
Będąc już we własnym mieszkaniu rozmyślałem nad słowami przyjaciela. Uświadomić Zelo, zanim ten zwróci się po pomoc do innych osób. Parsknąłem z irytacją. Jak gdyby to było możliwe, że pozwoliłbym komuś na zbliżenie się do mojego chłopaka. Wredny, podstępny HimChan. Kątem oka zauważyłem, że Jelly zbiera się do wyjścia.
- Wybierasz się gdzieś? – mruknąłem, obserwując go z zainteresowaniem. Zamarł w pół ruchu i lekko się zarumienił.
- Do...do YoungJae. Tak! Jae hyung obiecał mi pokazać różne rzeczy! – zaczął mówić bardzo szybko, starając się wpatrywać we mnie z neutralną miną. Zmrużyłem oczy. To było podejrzane. Chwilę później byłem już przy nim. Zamknąłem drzwi od środka i oparłem się o nie, obserwując go. Wyglądał na lekko zdezorientowanego.
- Nigdzie nie idziesz. – Boże, co ja najlepszego wyprawiam? – Postanowiłem, że obejrzymy film. Razem.
- Ale Jae hyung...
- Innym razem. Przynieś laptopa.
Przez chwilę wyglądał, jakby walczył ze sobą, ale moment później odwiesił kurtkę na wieszak i posłusznie poszedł po urządzenie. Gdy tylko zniknął z moich oczu wyciągnąłem telefon i napisałem wiadomość do Yoo.
”Przestań podrywać mojego chłopaka, ty wredny elektroholiku.”
Chwilę później dostałem smsa zwrotnego.
”Też cię kocham, hyung! To przestań być taką ofiarą losu.”
W co ja się wpakowałem. A raczej: w co mnie wpakował HimChan? Następnym razem po prostu go przyjacielsko zamorduję.
Usiadłem na kanapie i poważnie zacząłem zastanawiać się, czy walenie głową w stół jakkolwiek mi pomoże w tej sytuacji. Od wycofania się powstrzymywała mnie tylko wizja Kim’a, który na wieść o w tym wydarzeniu zacząłby się śmiać. Niemalże słyszałem jego ironiczny głos „Bang Yong Guk się poddaje? Jak przewidywalnie!”. Nie, nie zamierzałem uciekać. Cóż, dopóki Zelo nie postanowi mnie przekupić i zaciągnąć do łóżka. To już BYŁO niemoralne.
Chwilę później zjawił się Jelly, niosąc swojego srebrnego laptopa. Uznałem, że teraz nie ma odwrotu i po prostu spróbuję to przeżyć z godnością. I opanowaniem. Błagam, niech ktoś mi da to opanowanie, bo nie ręczę, że będę miał gdzieś zasady i spełnię jego życzenie jeszcze dzisiaj. Gdzie się podziała moja cała samokontrola?
- Bang oppa? – usłyszałem pytanie Zelo, gdy stawiał urządzenie na stoliku przede mną. Usiadł koło mnie z niepewną miną.
- Hm? – odmruknąłem, próbując nie mieć zrozpaczonej miny.
- Na pewno chcesz coś ze mną oglądać?
- Nie. Tak. To znaczy. Jelly, obejrzymy dzisiaj szczególny film.
W jednej chwili zauważyłem, że go zaciekawiłem. Niedobrze.
- Szczególny?
- Obejrzymy film dla dorosłych.
Ratunku...
- Och. Horror?
Prawie się zaśmiałem, gdy doszło do mnie, że wcale mnie nie zrozumiał.
- Nie, Jelly. Obejrzymy hmm...film o związkach międzyludzkich.
- Czyli jaki?
- O...miłości i uprawianiu miłości...
Czułem się zaszczuty, gdy musiałem mu dodatkowo tłumaczyć, o co mi chodziło. Jego następna wypowiedź wcale nie poprawiła mojej sytuacji.
- Och. Obejrzymy film o rozmnażaniu, rozumiem.
- Jelly...
- Tak?
- Ale wiesz, że nie możemy się rozmnażać?
- Dlaczego nie? Jesteśmy ludźmi!
- To znaczy...ty i ja. Nie możemy. Wiesz, prawda?
- Och. – na jego twarzy nareszcie pojawiło się zrozumienie – Naprawdę?
W tamtym momencie uznałem, że uderzanie twarzą w stół byłoby jednak lepszym pomysłem. Widząc moją nieszczęśliwą minę zaśmiał się i przytulił się do mnie.
- Przepraszam, Bangie. Wiem, po prostu miałeś taką minę.
Zamknąłem oczy i odetchnąłem głęboko.
- Wiesz, że przez ciebie będę miał traumę? Pokazywanie ci TAKICH filmów jest wystarczająco stresujące.
Usłyszałem kolejny, cichy śmiech i postanowiłem wziąć się w garść. Otworzyłem oczy i spojrzałem na niego ciepło.
- Więc na co ma pan ochotę?
Widziałem, jak otwiera szerzej oczy.
- Nie żartowałeś, prawda?
- Nie, nie żartowałem.
- Bang oppa?
- Słucham?
- Uwielbiam cię.
Ten mały, NIEWINNY, dzieciak wybrał gejowskie porno. Kiedyś go zamorduję. Obserwowałem, jak wybiera jeden z filmów, przypatrując mu się z zainteresowaniem. W co ja się wpakowałem. Położyłem się na stole obok laptopa tak, żebym miał widok na ekran. W końcu udało mu się zdecydować na jeden z linków i mogłem obserwować, jak rozszerza oczy. Chwilę wpatrywania się w nagich Azjatów w akcji później zostałem rozbrojony przez pytanie.
- To nie fair, wszystko jest ocenzurowane.
Obrzucił mnie obrażonym spojrzeniem, gdy zacząłem się śmiać, wciąż leżąc na meblu.
- I jak tu mam się edukować, jak ty nie będziesz ocenzurowany?!
Zatrzymałem się w miejscu i spojrzałem na niego miękko.
- Nie, nie będę.
- Ale...
- Nie martw się na zapas. – uciąłem rozmowę, wracając do obserwowania go. Interesująco się rumienił i obserwował z wielkim wczuciem. Sam próbowałem ignorować video, niestety docierały do mnie dźwięki. Poczułem się nieco zażenowany.
Bang Yong Guk, ile ty masz lat?! 22 czy 13?! Zachowuj się jak dorosły facet!
Starałem się nie myśleć, że dorosły facet po prostu porwałby Zelo i właśnie uprawiałby z nim dziki seks. HimChan zdecydowanie sprowadza mnie na złą drogę.
Po obejrzeniu filmu nie odzywaliśmy się do siebie. Żaden z nas nie miał zamiaru o tym rozmawiać, zadowoliliśmy się myślami. Jeden, długi, zimny prysznic pomógł mi utrzymać na wodzy swoje pragnienia. Wiedziałem, że gdybym teraz coś zasugerował, już nie byłoby odwrotu. Będąc już w łóżku poczułem delikatny dotyk na brzuchu. Otworzyłem oczy i natknąłem się na Zelo przypatrującego mi się z zainteresowaniem. Westchnąłem, rozdrażniony.
- Jelly, zabierz proszę dłoń z mojego brzucha, bo nie ręczę za siebie.
- Nie chcę, żebyś ręczył.
Ta mała, podstępna bestia.
- Obiecałem ci, nie bądź niecierpliwy.
- Po prostu lubię cię drażnić.
Słowa wypowiedziane z niewinną miną lekko mnie zakłopotały. A więc to tak? Specjalnie igrał ze mną? Postanowiłem się na nim odegrać.
- Wiesz, Kim zostawił mi kilka tych truskawkowych prezerwatyw – skłamałem, ciesząc się reakcją na moje słowa – Więc jeśli nie zabierzesz ręki, to możemy je wypróbować.
Gwałtowne rozszerzenie oczu i szybkie zabranie ręki było jedyną odpowiedzią. Uśmiechnąłem się triumfująco i pogładziłem go po policzku.
- Grzeczny Jelly.
- To nie fair. Nienawidzę truskawek.
- Twoje zachowanie jest nie fair, nie chcę, żebyś kierował się chwilą. – mruknąłem cicho, przysuwając go do siebie i obejmując. Wiedziałem, że to nie byłby wpływ chwili, jeśli pragnęlibyśmy tego samego od dłuższego czasu, ale nie zamierzałem tego tak zakończyć – pierwszy raz po wspólnym obejrzeniu filmu pornograficznego. Bardzo romantyczne, doprawdy.
Zelo drgnął lekko, gdy przypadkowo musnąłem go nogą i schował twarz w mojej koszulce.
- Nie wstydź się. To normalne. – szepnąłem, samemu wcale nie czując się lepiej z powodu swojego podniecenia. Jednak z naszej dwójki to ja byłem starszy i powinienem się adekwatnie zachować. Co jakiś czas czułem na sobie jego ciepły, słodki oddech, co mi nie pomagało.
Opanuj się.
- Czy to boli? – ciche pytanie przerwało milczenie. Zdumiony spojrzałem na niego, ale nie podniósł wzroku.
- Słucham?
- Zapytałem, czy to boli.
Z lekkim żalem zdałem sobie sprawę, że naprawdę nie jest już dzieckiem. Delikatnie pogładziłem go po plecach; zamruczał. Zebrałem się w sobie i odpowiedziałem na jego pytanie.
- Tak, zazwyczaj tak, ale... – nie dał mi dokończyć, obejmując mnie nogami i przytulając się jeszcze mocniej. Na chwilę straciłem oddech. Tak blisko. Co on najlepszego wyprawia? Udało mi się opanować i rozluźnić. Odetchnąłem głębiej i już miałem udzielić mu wykładu na temat celowego dręczenia mnie, gdy odezwał się cicho.
- To nic, Bangie, to nic.
Niesamowity.
Zainteresowany rozwalił się na kanapie i zajadał w najlepsze czekoladą. Tak, tak, idol nastolatek, a główna twarz naszego zespołu prywatnie wpierdzielała wyroby cukiernicze. W ilościach hurtowych. Nie wiem, gdzie on to wszystko mieścił, a cały cukier chyba wędrował do jego mózgu, a nie żołądka. Skutkiem były nieco dziwne pomysły, którymi ciągle rzucał. Wtedy uparł się, żeby koniecznie porozmawiać ze mną o moich stosunkach z Zelo. Emocjonalnych. A przynajmniej miałem taką nadzieję.
- Baaang... – jego głos z odrobiną złośliwości wyrwał mnie z moich myśli. Posłałem mu niezbyt wesołe spojrzenie i z obawą zacząłem słuchać, co ma do powiedzenia.
- No bo – przerwa na czekoladkę – w końcu jesteś z żyrafką, prawda?
Przewróciłem oczami. Chyba powinienem zacząć się bać.
- Owszem, znowu zaczynasz?
- Ja?! Ja zaczynam?! – oburzył się, wymachując kawałkiem czekolady z udawaną złością – Po prostu jestem ciekawy!
- Kim, wiesz o naszym związku mniej więcej od lutego, czy ty się dobrze czujesz?
- Nie o to mi chodzi!
Obserwowałem, jak jego uśmiech przechodzi w ten, który nazwałbym złośliwym. O nie...
- Myślałem, że od tego czasu chociaż się z nim prześpisz!
- Jak ostatnio zauważyłeś, to śpię z nim. – wycedziłem przez zęby, próbując uniknąć odpowiedzi. Niestety nie poddał się tak łatwo.
- Oj, Gukkie, zawiodłem się na tobie.
Moje mordercze spojrzenie nigdy na niego nie działało. Nie mogłem się łudzić, że zadziała i teraz.
- No nie patrz tak na mnie! Ja jestem facetem, ty jesteś facetem, a jak tak się zastanowić, to i Zelo jest facetem.
- Dzieckiem.
- TO I ZELO JEST FACETEM. – powtórzył głośniej, ignorując moją wypowiedź – Wszyscy mamy jakieś potrzeby, a ty tego nie wykorzystujesz!
Spojrzałem na niego ze zgorszeniem.
- Jeśli właśnie proponujesz mi trójkąt, to licz się z tym, że zaraz ci przywalę w ten przecukrzony łeb.
Zamarł z szeroko otwartymi oczami, po czym zaczął się niekontrolowanie śmiać.
- Dobre sobie, zawsze wiedziałem, że masz poczucie humoru... – urwał, widząc mój wyraz twarzy – Boże, Bang, ty nie żartowałeś? Bang! Powiedz, że żartowałeś! – zrobił przerażoną minę i poderwał się do pozycji siedzącej. Odłożył wszystkie swoje słodycze i z rozpaczą obserwował mnie.
- To ty mi tutaj podsuwasz propozycje. – burknąłem, lekko rozbawiony jego reakcją. Mimo tego, co myślał, wcale nie miałem ochoty dzielić się Zelo. Z nikim.
- Kiedyś mnie przyprawisz o zawał! Ty bezduszny człowieku! – rzucił we mnie cukierkiem, którego łatwo uniknąłem – A wracając do tematu. Ty porażko erotyczna!
Niemalże uśmiechnąłem się na to określenie. Przyjaciel prawdę ci powie?
- Kim, dobrze wiesz, że Zelo jest jeszcze dzieckiem. Nie chcę go deprawować tylko dla swoich zachcianek.
- Blah, niewinność, blah, cnota, blah, to jeszcze dziecko. Jesteś beznadziejnym przypadkiem. – załamał ręce, przyglądając mi się z wyrzutem.
- Od kiedy interesujesz się naszym życiem erotycznym? – rzuciłem z ironią, rozsiadając się wygodniej. Wygląda na to, że nie da mi spokoju, dopóki nie osiągnie swojego celu. Gorzej, co tym razem wpadło mu do głowy.
- Od tego czasu, gdy go nie macie!
Z irytacją przewróciłem oczami. Owszem, każdy z nas miał jakieś potrzeby, ale od czasu gwałtu zeszły na drugi plan. Obiecałem sobie, że nie skrzywdzę Zelo, jednak on swoim życzeniem nieco pokrzyżował moje plany. Jak mam wyjaśnić dziecku, że to nie jest najważniejsze? Zauważyłem, że przyjaciel przygląda mi się ze skupieniem. Podniosłem pytająco jedną brew, a on zrobił jedną z tych swoich poważnych min.
- Bang Yong Guk, radzę ci uświadomić Zelo zanim uzna, że ktoś inny mu pomoże.
Posłałem mu wściekłe spojrzenie. Nie pozwolę, aby ktokolwiek inny go dotknął. W tym samym czasie Chan parsknął i odezwał się ironicznie.
- I to jest właśnie to. Zachowujesz się jak pies ogrodnika. Sam nie weźmiesz, ale nikomu nie oddasz.
- Nie wiesz, o czym mówisz. – burknąłem, odwracając wzrok. Wredny, wciskający nos w nie swoje sprawy, rąbnięty...przyjaciel?
- Zlituj się, znam cię od dobrych 17 lat. Bang, on już nie jest dzieckiem. Nie zauważyłeś, jak dorósł? Przebywasz z nim codziennie, powinieneś go dobrze rozumieć. I to, że też ma potrzeby. Nie przerywaj mi! – na chwilę podniósł głos, żeby mnie uciszyć – Łudzisz się, że wciąż będzie wpatrzony w ciebie i to mu wystarczy? Hyung, spójrz na niego. Powoli przestaje być nastolatkiem. Ba, przestał nim być tuż po tamtym wypadku. Mało tego – co zrobił? Przyszedł wprost do ciebie, z pełnym zaufaniem. Myślałeś, że nie widziałem, jak niechętnie odnosił się do naszego dotyku? – przerwał na moment, żeby przyjrzeć mi się z troską. Drgnąłem, gdy poczułem na sobie jego spojrzenie. Nie, nie wypełnione litością. Starał się zachowywać jak najlepszy przyjaciel i właśnie udzielał mi życiowej rady. Prawdę mówiąc, to bardzo mu to wychodziło. Mimo wszystko czułem się winny – to, co mówił, było prawdą, której nie chciałem do siebie dopuścić. Mimowolnie zerknąłem na niego, uśmiechał się lekko, bez cienia pogardy.
- Po tym wszystkim myślisz, że taką fizyczną drobnostką go zranisz? Zastanów się.
- Kim...
- Po prostu pomyśl, nie każę ci odpowiadać.
Naszą uwagę przykuł dźwięk otwieranych drzwi. Z sypialni wyszedł Zelo, ściskając malutkie, znajome opakowanie. Zauważyłem, że Him pobladł, jakby nagle sobie o czymś przypomniał. Zdusiłem wybuch śmiechu, gdy mój chłopak rzucił w niego prezerwatywą i ze skrzywioną miną uwiesił się nade mną na fotelu.
- Nie lubię truskawkowych. – wpatrywał się w mojego przyjaciela z wyrzutem, jakby to była jego wina, że ma taki gust. Zaśmiałem się cicho i zwróciłem się do gospodarza z nutą złośliwości w głosie.
- Kim Him Chan, i kto tu go deprawuje?
Chłopak, o zgrozo, zarumienił się i spuścił głowę. Pierwszy raz w życiu udało mi się go zatkać i mimo wykładu, jaki mi zrobił, poczułem się szczęśliwy. Rzuciłem w niego cukierkiem i sięgnąłem do tyłu, aby roztrzepać włosy Zelo. Wydał z siebie zduszony pomruk, ale rozchmurzył się, gdy przełożyłem rękę i delikatnie dźgnąłem palcem go w bok. Kim zdążył dojść do siebie i wciąż lekko zawstydzony spojrzał na nas.
- Ja...po prostu zapomniałem zamknąć szafkę.
Uśmiechnąłem się z wyższością i zacytowałem jego wcześniejsze słowa.
- W porządku, przecież wszyscy mamy jakieś potrzeby.
***
Będąc już we własnym mieszkaniu rozmyślałem nad słowami przyjaciela. Uświadomić Zelo, zanim ten zwróci się po pomoc do innych osób. Parsknąłem z irytacją. Jak gdyby to było możliwe, że pozwoliłbym komuś na zbliżenie się do mojego chłopaka. Wredny, podstępny HimChan. Kątem oka zauważyłem, że Jelly zbiera się do wyjścia.
- Wybierasz się gdzieś? – mruknąłem, obserwując go z zainteresowaniem. Zamarł w pół ruchu i lekko się zarumienił.
- Do...do YoungJae. Tak! Jae hyung obiecał mi pokazać różne rzeczy! – zaczął mówić bardzo szybko, starając się wpatrywać we mnie z neutralną miną. Zmrużyłem oczy. To było podejrzane. Chwilę później byłem już przy nim. Zamknąłem drzwi od środka i oparłem się o nie, obserwując go. Wyglądał na lekko zdezorientowanego.
- Nigdzie nie idziesz. – Boże, co ja najlepszego wyprawiam? – Postanowiłem, że obejrzymy film. Razem.
- Ale Jae hyung...
- Innym razem. Przynieś laptopa.
Przez chwilę wyglądał, jakby walczył ze sobą, ale moment później odwiesił kurtkę na wieszak i posłusznie poszedł po urządzenie. Gdy tylko zniknął z moich oczu wyciągnąłem telefon i napisałem wiadomość do Yoo.
”Przestań podrywać mojego chłopaka, ty wredny elektroholiku.”
Chwilę później dostałem smsa zwrotnego.
”Też cię kocham, hyung! To przestań być taką ofiarą losu.”
W co ja się wpakowałem. A raczej: w co mnie wpakował HimChan? Następnym razem po prostu go przyjacielsko zamorduję.
Usiadłem na kanapie i poważnie zacząłem zastanawiać się, czy walenie głową w stół jakkolwiek mi pomoże w tej sytuacji. Od wycofania się powstrzymywała mnie tylko wizja Kim’a, który na wieść o w tym wydarzeniu zacząłby się śmiać. Niemalże słyszałem jego ironiczny głos „Bang Yong Guk się poddaje? Jak przewidywalnie!”. Nie, nie zamierzałem uciekać. Cóż, dopóki Zelo nie postanowi mnie przekupić i zaciągnąć do łóżka. To już BYŁO niemoralne.
Chwilę później zjawił się Jelly, niosąc swojego srebrnego laptopa. Uznałem, że teraz nie ma odwrotu i po prostu spróbuję to przeżyć z godnością. I opanowaniem. Błagam, niech ktoś mi da to opanowanie, bo nie ręczę, że będę miał gdzieś zasady i spełnię jego życzenie jeszcze dzisiaj. Gdzie się podziała moja cała samokontrola?
- Bang oppa? – usłyszałem pytanie Zelo, gdy stawiał urządzenie na stoliku przede mną. Usiadł koło mnie z niepewną miną.
- Hm? – odmruknąłem, próbując nie mieć zrozpaczonej miny.
- Na pewno chcesz coś ze mną oglądać?
- Nie. Tak. To znaczy. Jelly, obejrzymy dzisiaj szczególny film.
W jednej chwili zauważyłem, że go zaciekawiłem. Niedobrze.
- Szczególny?
- Obejrzymy film dla dorosłych.
Ratunku...
- Och. Horror?
Prawie się zaśmiałem, gdy doszło do mnie, że wcale mnie nie zrozumiał.
- Nie, Jelly. Obejrzymy hmm...film o związkach międzyludzkich.
- Czyli jaki?
- O...miłości i uprawianiu miłości...
Czułem się zaszczuty, gdy musiałem mu dodatkowo tłumaczyć, o co mi chodziło. Jego następna wypowiedź wcale nie poprawiła mojej sytuacji.
- Och. Obejrzymy film o rozmnażaniu, rozumiem.
- Jelly...
- Tak?
- Ale wiesz, że nie możemy się rozmnażać?
- Dlaczego nie? Jesteśmy ludźmi!
- To znaczy...ty i ja. Nie możemy. Wiesz, prawda?
- Och. – na jego twarzy nareszcie pojawiło się zrozumienie – Naprawdę?
W tamtym momencie uznałem, że uderzanie twarzą w stół byłoby jednak lepszym pomysłem. Widząc moją nieszczęśliwą minę zaśmiał się i przytulił się do mnie.
- Przepraszam, Bangie. Wiem, po prostu miałeś taką minę.
Zamknąłem oczy i odetchnąłem głęboko.
- Wiesz, że przez ciebie będę miał traumę? Pokazywanie ci TAKICH filmów jest wystarczająco stresujące.
Usłyszałem kolejny, cichy śmiech i postanowiłem wziąć się w garść. Otworzyłem oczy i spojrzałem na niego ciepło.
- Więc na co ma pan ochotę?
Widziałem, jak otwiera szerzej oczy.
- Nie żartowałeś, prawda?
- Nie, nie żartowałem.
- Bang oppa?
- Słucham?
- Uwielbiam cię.
Ten mały, NIEWINNY, dzieciak wybrał gejowskie porno. Kiedyś go zamorduję. Obserwowałem, jak wybiera jeden z filmów, przypatrując mu się z zainteresowaniem. W co ja się wpakowałem. Położyłem się na stole obok laptopa tak, żebym miał widok na ekran. W końcu udało mu się zdecydować na jeden z linków i mogłem obserwować, jak rozszerza oczy. Chwilę wpatrywania się w nagich Azjatów w akcji później zostałem rozbrojony przez pytanie.
- To nie fair, wszystko jest ocenzurowane.
Obrzucił mnie obrażonym spojrzeniem, gdy zacząłem się śmiać, wciąż leżąc na meblu.
- I jak tu mam się edukować, jak ty nie będziesz ocenzurowany?!
Zatrzymałem się w miejscu i spojrzałem na niego miękko.
- Nie, nie będę.
- Ale...
- Nie martw się na zapas. – uciąłem rozmowę, wracając do obserwowania go. Interesująco się rumienił i obserwował z wielkim wczuciem. Sam próbowałem ignorować video, niestety docierały do mnie dźwięki. Poczułem się nieco zażenowany.
Bang Yong Guk, ile ty masz lat?! 22 czy 13?! Zachowuj się jak dorosły facet!
Starałem się nie myśleć, że dorosły facet po prostu porwałby Zelo i właśnie uprawiałby z nim dziki seks. HimChan zdecydowanie sprowadza mnie na złą drogę.
Po obejrzeniu filmu nie odzywaliśmy się do siebie. Żaden z nas nie miał zamiaru o tym rozmawiać, zadowoliliśmy się myślami. Jeden, długi, zimny prysznic pomógł mi utrzymać na wodzy swoje pragnienia. Wiedziałem, że gdybym teraz coś zasugerował, już nie byłoby odwrotu. Będąc już w łóżku poczułem delikatny dotyk na brzuchu. Otworzyłem oczy i natknąłem się na Zelo przypatrującego mi się z zainteresowaniem. Westchnąłem, rozdrażniony.
- Jelly, zabierz proszę dłoń z mojego brzucha, bo nie ręczę za siebie.
- Nie chcę, żebyś ręczył.
Ta mała, podstępna bestia.
- Obiecałem ci, nie bądź niecierpliwy.
- Po prostu lubię cię drażnić.
Słowa wypowiedziane z niewinną miną lekko mnie zakłopotały. A więc to tak? Specjalnie igrał ze mną? Postanowiłem się na nim odegrać.
- Wiesz, Kim zostawił mi kilka tych truskawkowych prezerwatyw – skłamałem, ciesząc się reakcją na moje słowa – Więc jeśli nie zabierzesz ręki, to możemy je wypróbować.
Gwałtowne rozszerzenie oczu i szybkie zabranie ręki było jedyną odpowiedzią. Uśmiechnąłem się triumfująco i pogładziłem go po policzku.
- Grzeczny Jelly.
- To nie fair. Nienawidzę truskawek.
- Twoje zachowanie jest nie fair, nie chcę, żebyś kierował się chwilą. – mruknąłem cicho, przysuwając go do siebie i obejmując. Wiedziałem, że to nie byłby wpływ chwili, jeśli pragnęlibyśmy tego samego od dłuższego czasu, ale nie zamierzałem tego tak zakończyć – pierwszy raz po wspólnym obejrzeniu filmu pornograficznego. Bardzo romantyczne, doprawdy.
Zelo drgnął lekko, gdy przypadkowo musnąłem go nogą i schował twarz w mojej koszulce.
- Nie wstydź się. To normalne. – szepnąłem, samemu wcale nie czując się lepiej z powodu swojego podniecenia. Jednak z naszej dwójki to ja byłem starszy i powinienem się adekwatnie zachować. Co jakiś czas czułem na sobie jego ciepły, słodki oddech, co mi nie pomagało.
Opanuj się.
- Czy to boli? – ciche pytanie przerwało milczenie. Zdumiony spojrzałem na niego, ale nie podniósł wzroku.
- Słucham?
- Zapytałem, czy to boli.
Z lekkim żalem zdałem sobie sprawę, że naprawdę nie jest już dzieckiem. Delikatnie pogładziłem go po plecach; zamruczał. Zebrałem się w sobie i odpowiedziałem na jego pytanie.
- Tak, zazwyczaj tak, ale... – nie dał mi dokończyć, obejmując mnie nogami i przytulając się jeszcze mocniej. Na chwilę straciłem oddech. Tak blisko. Co on najlepszego wyprawia? Udało mi się opanować i rozluźnić. Odetchnąłem głębiej i już miałem udzielić mu wykładu na temat celowego dręczenia mnie, gdy odezwał się cicho.
- To nic, Bangie, to nic.
Niesamowity.
*_*
OdpowiedzUsuńFajnie, że dodajesz tak często. :3
Czekam na rozwój akcji. XD (if you know what i mean)
Jak zobaczyłam tę magiczną 12, to aż na głos powiedziałam sobie "taak" *-*. Dziękuję za poprawę humoru przed zabraniem się za masę lekcji do odrobienia.
OdpowiedzUsuńOgólnie przez ten rozdział jeszcze bardziej nie mogę doczekać się ee...spełnienia obietnicy ^^ Zapewne z głowy nie pozbędę się teraz pikantnych myśli BangLo...
Pisz szybko :3
Dziękuję, że wstawiasz tak często ^u^
OdpowiedzUsuńHymhym... miałam zaciesz na mordce c: to było cudowne ^^
Uwielbiam, jak piszesz <3
HimChan rulzi <3 kocham go normalnie *o*
I śliczny jest ten szablon c:
Dobrze, że wstawiasz często. Nie wyobrazam sobie czekac na odcinek dlugo :D
OdpowiedzUsuńTo bylo wspaniale. Wkrecam sie tak w ten swiat BangLo, ze jak koncze czytac to az smutno sie robi na mysl "o nie, jednak nie jestem Yonggukiem" XD
Pozdrawiam <3
Ha, nie możesz być Bangiem, bo ja nim jestem! XD To moje rozdwojenie osobowości, także sorry XD
UsuńJESTEM BARDZO USATYSFAKCJONOWANA!!!!!!!!!!!!! \\spazzm\\
OdpowiedzUsuńBANGLO ZMIERZA W DOBRYM KIERUNKU! *A*
(ale ze mnie zbok XD)
Jestem bardzo zadowolona, że zaczyna się tutaj dziać coś bardziej... pikantnego. W końcu Zelo dorasta, to też facet i nie dziecko, jak mówił Himchan. Gukkie by się wziął za niego a nie!
TEN FILM PORNO ROZWALIŁ SYSTEM, JA PIERDOLE! XDDD Więcej takich akcji proszę!!!
Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek. <3 Weny.
Bang weź się nie powstrzymuj <3333333
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny < 33
Matko wiesz, że ja to uwielbiam prawda? XD Hahaha po prostu leżałam ze śmiechu raz po raz i wydawałam z siebie "awwwww". Jak zwykle! Kocham Serię Herbacianą tak strasznie, że brak mi słów. <3 Powinnyśmy to chyba zacząć tłumaczyć na angielski, zrobiłabyś furorę! XD
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadania, są takie cudowne ♥ i jeszcze ten gejowski pornos hahahahahaha xD I fajnie że Bang powoli przestaje się wstrzymywać. Życzę weny:3
OdpowiedzUsuńAch ten mylący tytuł ><
OdpowiedzUsuńAle i tak świetnie! <3 Gejowskie porno XDDD Zelo to ma gust ^^''
Kocham cię za to serię! Mało jest polskich opowiadań Banglo...
A twoje naprawdę przewyższa wszystkie :3
Himchan ty nie dobry zboczencu.... o takich zeczach myslec!!!!!!!! ty niedobry..., oj ty niedobry.... ahh
OdpowiedzUsuńnie no rozkreca sie juz czuc ze bang nie wytrzymuje ale kto tu by dal rade... hahaha